czwartek, 22 listopada 2012

Na chwileczkę... na momencik

Wpadam tylko na sekundkę, uściskać Was, poczynić małe ogłoszenie, i pokazać niedawno powstałą rzecz.
Dziś, bez nadmiernego gadulstwa, bo ten blog docelowo miał być o rękodziele....a jest... hmmmmm, już chyba o wszystkim:)

Zacznę od uścisków ... ścisk ścisk wszystkim:)

Teraz ogłoszenie. Razem z przefajnymi babkami- Sylwią, Emilą Gosią oraz Emilą tworzymy Turkusowy Hamak, na którym obecnie ogłosiłyśmy bardzo atrakcyjne przedświąteczne rozdawnictwo. Zajrzyjcie koniecznie:) Podlinkowany banerek znajdziecie u mnie na pasku bocznym, lub TU.  Serdecznie zapraszam:)
Jedną z nagród jest mój przepiśnik, taki jak poniżej.... zimowy:)

Mój przepiśnik na candy w Turkusowym Hamaku

Zima co prawda na razie opóźnia swoje przyjście, pewnie sypnie śniegiem na święta.... byłoby pięknie!!!
Także tak króciutko dzisiaj, bez przegadywania i uciekam....
No dobra, dowcip na koniec, żeby było weselej, dowcip usłyszany od Magdy mojej, ale podobał mi się bardzo, więc się dzielę:)

Przychodzi małżeństwo z kotem do księdza i proszą o jego ochrzczenie.
Ksiądz oburzony - "jak to kota ochrzcić, czy Wy oszaleliście?"
Na to małżeństwo, że bardzo im zależy, że ten kot to dla nich jak członek rodziny, że oni zapłacą...
Ksiądz myśli, myśli... "ile ? ?"
Małżeństwo: "50 tys.?"
Ksiądz się zgodził, ale sumienie go gryzło, poszedł więc do biskupa i mu się spowiada ze swojego grzechu. Biskup ogromnie zaskoczony postępowaniem księdza pyta ile w takim razie mu zapłacili, że zgodził się na tak ciężki grzech ?
Ksiądz: "Ojcze.... ehhhh.... 50tys."
Biskup zmarszczył brwi, myśli, myśli intensywnie i mówi: "Proszę księdza, proszę mi tego kota do bierzmowania przygotować"

Morał z tego taki.... że trzeba było się uczyć i biskupem zostać;)

Buziaki:***





piątek, 16 listopada 2012

Powracająca siła wszechogarniającego chaosu...

Co za dzień! Co za dzień.... niech to!
Ci, którzy znają mnie lepiej wiedzą, że przynajmniej raz w tygodniu zdarzają mi się pewne " paranormalne" sytuacje. Ich "paranormalność" polega na tym, że nikt nie potrafi ich zrozumieć a ja, która znajduję się mimowolnie w epicentrum tych zdarzeń, ciągle nie mogę uwierzyć ( od lat), że znów mi się to przytrafia!   Sytuacje te zwykle dokuczliwie dają o sobie znać w sposób skondensowany, skoncentrowany i nieuchronnie zwielokrotniony, jak dziś.... a zaczęło się przecież zupełnie niewinnie.... ech, czyli część pierwsza z cyklu " W zielonkowie chaos- strzeżcie się ludzie i zwierzęta też"

Po pierwsze, już rano zabrałam mężowi - MIMOWOLNIE - bardzo ważne dokumenty, jego osobiste, które były mu niezbędnie dziś potrzebne. Gnałam więc jak wariat samochodem, żeby zdążyć odwieźć mu papiery, powodując co najmniej 1 stłuczkę...... ale, to tam z tyłu było... ktoś jak zwykle nie wyhamował i w i stuknął w kogoś innego. Taki life....Ale ufff.... udało się i ocaliłam swoje jestestwo przed zagładą.
Ach, gdybyście widzieli minę mojego szefa, gdy mu wyjaśniałam, dlaczego muszę jechać natychmiast do domu? Co tam mina, jego komentarz: " Ależ Pani Madziu...przecież już dawno nic się nie działo, więc wiedziałem, że lada dzień musi nastąpić jakiś mały armagedon".
Wspaniale!!!! Myślałam, że przynajmniej w pracy udaje mi się to ukrywać.... ale nie, byłam w błędzie.

Po drugie, zgubiłam smycz- MIMOWOLNIE!!!
Nie okulary tym razem...
Nie komórkę...
Nie 20 parasolek

smycz....smycz... psia kość!!! Na spacerze!!!

A może to nie ja? Emila twierdzi, że skoro smycz była psowatej, to ... jakby nie patrzeć, ona nie dopilnowała, powierzając mi swoją własność, więc można śmiało rzec, że... no .... że to jednak ONA zgubiła smycz:) I tej wersji mam zamiar się trzymać. Teraz śpi... niewiniątko, zamiast tropić, szukać!!! Żadnego pożytku z niej nie ma, mówię wam:P

Taka drobnostka jak zostawienie w pracy telefonu na cały weekend chyba się już nie powinna liczyć, prawda???

Istny armagedeon- jak mawia moja przyjaciółka, czyniąc z armagedonu, coś znacznie straszniejszego- armagedEON!! I tej wersji się trzymam.

Aby nie dokonać większych strat, do końca dnia postanowiłam nie ruszać się z domu i uspokoić zszargane nerwy porcją muzyki, czyli Kings of Convenience, w pioseneczce " I'd rather dance with you". I ruszam w tan, żeby pozbyć się tej negatywnej energii. Wy też możecie sobie poswingować troszkę jak te dziewczynki z filmiku. Ach, mieć takiego instruktora tańca....:P Lubię tego rudzielca, bardzo..:)



A potem, jak już sobie poswingujecie dla rozgrzewki, to  przyjmijcie wielką dawkę witaminy D zamiast słońca w postaci, tej piosenki:


I tak jak śpiewają Żuczki, LIFE GOES ON więc .... nie przejmuję się wcale powracającą siłą wszechogarniającego chaosu, w końcu jest weekend!!!

Na koniec, moje ulubione zdjęcie z ostatniego tygodnia:)

Panna z mokrą sierścią i liściem na głowie

Ślę buziaki i nigdzie już dziś nie wychodzę, robię coś baaardzo aromatycznego.... ale o tym, w następnym poście.

Pozdrawiam
M.


PS. Dziękuję, że wpadacie i zaglądacie tu:**** Uśmiechajcie się jak najczęściej! Ja się śmieję, sama z siebie i z moich ciągłych tarapatów. Chyba tak jest lepiej:)

PS2. Jak myślicie jaką smycz jutro kupić???? Bo to chyba jednak nieuchronne:P
PS3. Od tygodnia nie nakarmiłam rybki.... ledwo pływa, ale pływa!Ufff... sypnęłam jej teraz od serca.
Matko, zamarłam jak o tym pomyślałam. Powinna być większa i zgłaszać swoje potrzeby żywieniowe. Ja naprawdę, NIE MOGĘ O WSZYSTKIM PAMIĘTAĆ!!:)





niedziela, 11 listopada 2012

With love from YOU to me....

Ach.... miało być za kilka dni, a minął ponad tydzień od mojego ostatniego posta. Niestety, czas zaskakuje mnie coraz bardziej swoim błyskawicznym upływaniem i już nawet z tym nie walczę. Staram się znaleźć czas na to co najważniejsze... bliskich, pracę, hobby... blog pozostaje na razie gdzieś bliżej końca tej listy:)
Jestem jednak i już spieszę pokazywać, to co obiecałam, czyli moje październikowe prezenty, które dostałam od bardzo zdolnych dziewczyn z wirtualnego świata. Dziękuję Wam pięknie!!!! Sprawiłyście mi ogromną radość.


Jak już Wam pisałam, w moim świecie jest ostatnio bardzo sowio  oby tak było jak najdłużej!!!
Wiem, że nie tylko mnie dotknęła ta sowia pasja, ale ... czy ktoś je kocha bardziej niż ja? Oooo, na pewno nie!!!!
Dokładnie w swoje urodziny, dostałam wymiankowy prezent od Kathinny. Tematem wymianki były kolory i oczywiście Kasia idealnie trafiła w mój gust! Nie mogłam przestać się uśmiechać, gdy zobaczyłam... Józię i spółkę!!!!! Z Józią od razu przeszłyśmy do rzeczy...  poszła ze mną do łóżka!:P Reszta prezentów też ma swoje fantastyczne zastosowanie. W manekina wbijam bezlitośnie szpilki, gdy usiłuję coś szyć, w pudełeczku znajdują się....pewne skarby, a karteczka wisi na tablicy korkowej:) Dziękuję Kasiu!

Józia i spółka


Kilka dni później okazało się, że wygrałam swoje pierwsze w życiu Candy!!! Wprawiło mnie to w dobry humor co najmniej na 2 doby!! Jak mała dziewczynka oznajmiałam całemu światu " wygrałam candy, wygrałam candy!!! Ludzie, słuchajcie, wygrałaaaałaaam Caaaaaandy!!!". Pokusiłam się oczywiście na sowę w  benkowie. Judytko, dziękuję za wybranie mojego sowiego wierszyka i za pięknego Józefa do kompletu:) Józef co prawda wzrostem mniejszy nieco od Józi, ale bardzo, bardzo dostojny!

Józefostwo



Spoglądają na mnie teraz 3 pary zwierzęcych oczu:)

Co się tak gapisz?



Były też spełnienia marzeń, np książka Cath Kidston prosto z UK z drugim, równie ciekawym wydawnictwem. Dziękuję M:******

Dziękuję szanownej Cath Kidston za doprowadzanie mnie do szału swoimi nieprecyzyjnymi  wykrojami:)

Były też dodatki niespodzianki, które sprawiły mi olbrzymią radość!

ach... mieć więcej czasu na to wszystko!


Na mojej ścianie, tuż przy wejściu do domu zawisł śliczny haft autorstwa Emili, który wita mnie codziennie, gdy przekraczam próg. Rzecz o dużej wartości sentymentalnej:) Już widzę oczami wyobraźni jak zawiśnie w moim własnym domu.... ta działka obok ciebie Emi ciągle do wzięcia?

Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej.


I jeszcze w kontekście:





Dostałam też wyróżnienia!! Jupi!!!



Od Emi
DZIĘKUJĘ!!!!!!


DZIĘKUJĘ!!!!!!

Od Judyty


DZIĘKUJĘ!!!!


Chętnie nominuję 11 blogów, mam swoich faworytów:



http://chatkababygagi.blogspot.com/      za wspaniałe decou na najwyższym poziomie i za talent ogromny
http://domnagorce.blogspot.com/           za ilość i jakość prac i za dzielenie się wszystkim,  co robi
http://sioodemka.blogspot.com/             za wysokie poczucie estetyki i za to,m że zawsze robię ACH jak do niej zaglądam
http://leniuszkowo.blogspot.com/           za owieczki przesłodkie!
http://mamajagody.blogspot.com/          za ogólny klimat, lubię ten blog, jest stylowy:)
http://mojapasjamojswiat.blogspot.com/ za talenty wszelkie, tempo i wykonanie!
http://muffinkawaniliowa.blogspot.com/  za to, że rodzina jest najważniejsza!!!!
http://nagorzeroze.blogspot.com/           za malowidła na poduszkach, za sowy!
http://osowialasowa.blogspot.com/        za sowy i za domowy klimat!!
http://wyplataneopowiesci.blogspot.com/ za morze kreatywności we wszystkich handmadowych dziedzinach
http://puchaczwpniu.blogspot.com/         za piękne zdjęcia, za to, że zapominam o świecie gdy jestem na " jej podwórku"
http://dekupazoweuroczysko.blogspot.com/ za pracowitość, wykonanie i za ciągłą pasję sięgania po nowe!

No dobra, wyszło 12, ale nie mogłam nikogo pominąć:)

Nie zobowiązuję nikogo do odpowiadania na pytania, lub przyjmowania wyróżnienia. Jeśli macie ochotę, będzie mi miło:)

A ja chętnie odpowiem na pytania Judyty, bo mi się podobają i jeśli zechcecie przyjąć moje wyróżnienia i odpowiedzieć na pytania, myślę, że te z Benkowa spodobają się również Wam:)


1. Co sprawia, że się uśmiechasz? 
Wygibasy psowatej, gdy komunikuje chęć wyjścia na spacer


2. Mocne espresso, słodkie cappuccino, czy podwójne latte?
baaardzo słodkie cappuccino


3. Najbardziej fascynuje mnie...
...gdzie jest słonko kiedy śpi? czy wilk zawsze bywa zły? dokąd tupta nocą jeż?


4. Miejsce na Ziemi, w którym czas mógłby się zatrzymać?
Gdzieś na południu Europy, latem...


5. Jesteś optymistką, realistką czy pesymistką?
yyyy.... raczej na plus:)


6. Kiedy ostatni raz pomyślałaś "dobra robota", o czymś co zrobiłaś?
Dziś po południu


7. Co zrobiłabyś z milionem $ w ręku?
Wymieniłabym w kantorze na złotówki


8. Wolisz zwiedzanie, czy leżakowanie?
Zwiedzanie


9. Kiedy Twoim zdaniem kończy się młodość?
Kiedy nie można znaleźć wspólnego języka z młodszymi od siebie


10. Najbardziej żenująca sytuacja, jaka Cię spotkała to?
Grzebanie w czyimś wózku w Ikei, myśląc że to mój
Zostawienie samochodu na parkingu supermarketu i powrót do domu tramwajem, bo zapomniałam, że jestem samochodem
Zablokowanie ruchu prze mój samochód, który stoczył się z parkingu, gdyż  nie miał zaciągniętego ręcznego... itd... itp... DUŻO TEGO!!!!


11. Ulubione powiedzonko?
Taki life....


Jeszcze raz serdecznie za wszystko, wszystkim dziękuję!!!
Odezwę się wkrótce, pokaże coś przedświątecznego!!!

Buziam mocno!









środa, 24 października 2012

With love from me to you.....

 

- Dlaczego ty nic nie piszesz tam u siebie, zaglądam , zaglądam i nic! Napiszże coś w końcu, dziołcha:) - przywitała mnie tymi słowami moja ulubiona Magda w naszej ostatniej rozmowie telefonicznej. Uwielbiam być nazywana "dziołchą" , z tym jakże zawadiackim sioodemkowym zaśpiewem. Brakowało mi tam na końcu tylko góralskiego " hej!!"
 - Przecież piszę!!!!- odparowałam
- Taaaa, ostatni post miesiąc temu!!! - oświeciła mnie
- Serio????
- No serio, serio, do roboty! - ponagliła głosem nieznoszącym sprzeciwu, bo taka ona jest:)

Rzeczywiście? To już miesiąc.... hmmm... na to wygląda:)

Październik jest dla mnie wyjątkowym miesiącem. Miesiącem urodzin moich i wielu członków mojej rodziny. Październik A.D 2012 był o tyle wspaniały, że tak długo ciepły i słoneczny.
Działo się baaardzo dużo, więc nie zarzucę was tym wszystkim w jednym poście,  bo... co za dużo to niezdrowo. Zacznę więc od tego co dałam, a za kilka dni pokażę, co zostało dane mi. Poczekajcie trochę, naprawdę warto:)

Od tygodnia nucę sobie w głowie piosenkę Beatlesów " With love from me to you", której słowa, przynajmniej pierwsze 4 linijki idealnie obrazują zawartość tego posta i jego intencję.

If there's anything that you want,
If there's anything i can do,
Just call on me and i'll send it along
With love from me to you.

Poniżej wrzucam klip muzyczny, którego odtworzenie grozi pozostaniem pod jego urokiem, nuceniem, podśpiewywaniem i podrygiwaniem przez następne kilka dni, więc.... musicie tego posłuchać:D

 

Ach, też bym tak piszczała, jak one wtedy:)

Z okazji października, powstało kilka drobiazgów:)

Wśród moich wizażowych koleżanek wymieniłyśmy się październikowymi, kolorowymi drobiazgami. 
Ja uszyłam moją pierwszą ( tzn drugą, ale pierwszą w miarę udaną) torbę,  Reversible bag, wg instrukcji, którą znajdziecie TU. Serdecznie polecam. Wykonanie nie jest trudne, miewa co prawda tzw " gorsze momenty", ale... zwyciężyłam. Zmagałam się też z koncepcją ozdobienia podgrzewaczy skrawkami kolorowych materiałów, wszystko po to, żeby było zgodnie z tematem, czyli kolorowo. A efekt tych zmagań przedstawiam poniżej

With love from me to Ela:)    





Najlepsza mama na świecie obchodziła swoje święto kilka dni po mnie, więc do prezentu dołączyłam jej karteczkę. Grafia dziecięca Kim Anderson zdobyta dzięki Emi:*** Ach, gdybym dorwała w swoje ręce jej dysk twardy!!!;)

With love from me to mama...

Wczoraj natomiast powstały papierowe bliźniacze zakładki dla moich uczennic. Dzięki wizycie na blogu mamajagody, odkryłam istnienie holenderskiego pisma z fantastycznymi grafikami, które można również znaleźć na ich stronie internetowej http://www.aandachtmagazine.nl  Ja jestem zachwycona!!!! Poniżej przykład wykorzystania jednej z grafik:) Dziękuję mamo jagody za namiar na te inspirujące grafiki:!!

With love from me to kids...


Natomiast prezenty, które otrzymałam, a było ich całe, niezliczone mnóstwo,zasługują na oddzielnego posta.
Powiem tylko, że są boskie!!!
I jako zajawkę dodam, że:
Wygrałam candy!!!!!
Otrzymałam 2 wyróżnienia:):):)
W domu mym jest sowiooo, o tak bardzo:)



Szczegóły za kilka dni:)

Pozdrawiam gorąco!!!!

With love from me to you.....



 



wtorek, 18 września 2012

W poszukiwaniu pozytywów....

Bywają takie dni, jak ten dzisiejszy, gdy intensywnie szukam pozytywów wśród zaserwowanych mi przez los zdarzeń negatywnych, o których nie będę pisać, bo przecież... szukam POZYTYWÓW!

Szukam, szukam i.... znajduję! Ufff, więc jednak są!


1) Wspomnienia fantastycznych dni spędzonych w cudownym gronie kobiet, gdzieś w lasku 4 godziny drogi od Warszawy. Nadal nie wiem dokładnie gdzie;) Po prostu wysiadłam z pociągu w lesie i tak już zostało:) Zielono!

 
Zielono mi, bardzo..



Dziękuję Madzi za gościnność, jakieś nieludzkie pokłady cierpliwości, ciepłe łóżeczko,pieczonki,  śniadanka, kolacyjki i za całokształt dobroci i życzliwości, którą okazała dla 8 zupełnie zwariowanych dusz. Ściskam i kocham bardzo! I zostawiam szczegółową relację zdjęciową  z tego wydarzenia sioodemce, bo... wiem, że zrobi to wspaniale, ale... pokażę nasz stół, bo warto:) Zabrakło sfotografowanej, przepysznej wiśnióweczki, ale... to się nadrobi następnym razem! Prawda Magdu?


byłam główną odpowiedzialną za koroneczki i kropeczki...



W leśnym domku świętowałyśmy urodziny M. Jeszcze raz moc całusów:** Dostała prawdziwe skarby, ode mnie coś miłego, pasującego do mieszkanka poduszko-maniaczki, do czego sama się przyznaje.Jak tylko zobaczyłam w szmateksie tę tkaninę, wiedziałam, że to jest strzał w dziesiątkę.


Moja pierwsza envelopka z retro guzikami




2) Kraków na sekundkę. Najgorętsza pomidorowa, którą jadłam ever. I najszybciej jedzona najgorętsza pomidorowa na dworcu! Grunt, że z ryżem;) I.... wspaniałe stoisko z książkami Tolkiena, uczta dla Zielenia, więc, nabyłam mu jeden egzemplarz, jako pamiątkę z podróży.

My precioussss..



3) Nieustannie sprawia mi ogromną radość, robienie karteczek, np takiej z okazji urodzin kolegi wędkarza. Sumy? Szczupaki? Liny? Złota rybka... to jest coś!

w ogóle...
...i w szczególe
... i jeszcze raz w szczególe;)


3) Ja szukam pozytywów, a pozytywy znajdują mnie:) Właśnie zadzwoniła do mnie przyjaciółka i obsypała miłymi słowami. Dziękuję, dziękuję, dziękuję!!!!!! Tereniu za nieustającą wiarę we mnie, chociaż... wiesz, że takiej krawcowej jak ty, to ze mnie raczej nie będzie!:) 



4) Jesteśmy z Zieleniem zdrowi, szczęśliwi a psowata zajada rarytasy w postaci placków z dyni, więc chyba nie jest tak źle.Potem leży szczęśliwa... do góry brzuchem:)

brzuszkiem do góry..


5) Jest piękna, piękna złota jesień!!!! Zbieram liście w kolorze dyni:)

listeczkami jesień się zaczyna...


6) Otworzono bardzo blisko mojego domu, sklep z artykułami plastycznymi!!!!! Co za radość! Nie będę już musiała jeździć do centrum po dobry pędzelek. Bardzo się cieszę i robię reklamę gratis;)


Sklep z artykułami dla plastyków, Galeria Wiatraczna, pietro 1, przy Rondzie Wiatraczna w Warszawie czyli bardzo, bardzo bliziutko!!!! 



7) Pozytywny jest bukiet, który otrzymała pewna bliska osoba mojej przyjaciółki, przygotowany przeze mnie, zainspirowany ostatnim bukietem Osowiałej Sowy. Chciałam jednak spróbować swoich sił w ramach totalnego zanurzenia w kreatywność i.... kupiłam tylko lizaki. Resztę wyszperałam z garderoby i pudełek z przydasiami do sztuk wszelkich. A oto dowód na to, że można:) 
Podobno został bardzo ciepło przyjęty, więc tym bardziej się cieszę:)

bukiet lizakowy z użyciem serwetek



Hmmm, czyli nie jest źle... wydarzyło się kilka pozytywnych rzeczy a kolejne przede mną:)

Kolejne materiały czekają, żeby je wydobyć ze szmateksowych czeluści...
Pani weterynarz czeka, żebym zapłaciła jej za szczepienie psowatej...
Psowata czeka z radością na spacer, który zakończy się zastrzykiem...
Ja czekam z radością na obiadek, który przyrządzi Zieleń....
Zieleń czeka na to, że po obiadku będzie deser...:P

Wszyscy szukamy pozytywów!
Bo....kto szuka ten znajdzie:)

Buziam muziam!





środa, 5 września 2012

Kreatywna Kobieta Miesiąca w Turkusowym Hamaku i trochę o szyciu...

Witajcie!

W Zielonkowie nieustanne hamakowe zamieszanie.... Głowa paruje mi na całego, ale... udało się wprawić w ruch projekt, na którym mi bardzo zależało. BARDZO!



Wszystkie szczegóły dotyczące konkursu znajdziecie TU.
Bardzo gorąco zapraszam do wzięcia udziału i zaprezentowania siebie, swojego bloga, osobowości w ramach projektu!




Zielonkowa pracownia krawiecka wydaje na świat  mniej lub bardziej udane krzywulce:) A ja... cóż... poluję na fajne materiały w szmateksach, z powodzeniem! Polecam szczególnie moją ulubioną sieć szmateksów o wdzięcznej nazwie Szmizjerka:) Absolutnie niezawodna kopalnia fajnych tkanin! Jeśli zobaczycie gdzieś w mieście( Warszawa) sklepy oklejone na różowo a na nich Panią z pieskiem, koniecznie zajrzyjcie do środka!
Moimi ulubionymi punktami są lokale na ulicy Okrzei ( Praga Pn) i Al. Stanów Zjednoczonych ( Praga Pd).
Polecam!


To właśnie w Szmizjerce udało mi się kupić baardzo urokliwą zasłonkę w piękne duże kropy, z której powstała moja pierwsza poducha.Podobno przypomina tę z  reklamy nowego katalogu Ikei.... nie wiem, nie widziałam, ale... tym lepiej!:)


Z materiału powstała jeszcze torba, ale jest krzywulcem ponad inne krzywulce, więc nie będę burzyć waszego poczucia estetyki publikując jej zdjęcia, ale dziś robię kolejne podejście do szycia torby, oby lepsze:)

Wskazówka dla początkujących krawcowych- bardzo dobry video tutorial  pt: Jak uszyć eko-torbę na zakupy, z bloga Monikowo, znajduje się TU . Jedyne na co powinnyście zwrócić uwagę, jeśli chcecie, żeby torba dała się również zawiesić na ramię  to przedłużenie rączek. Ja niestety, z braku doświadczenia w materii krawieckiej, zaabsorbowana samym faktem , że  oto szyję torbę ( !!!) ;), nie pomyślałam o przedłużeniu rączek i .... no cóż... wyszło to średnio.

Kilka miesięcy temu, uszyłam mojej ulubionej Sylwii ( Lunie) takie woreczki na jej piękną biżuterię. To były moje pierwsze krawieckie próby:

 
kolorowe.....

.... i lniane ( zdjęcia autorstwa Sylwii)


Dziś uszyję torbę z nowych, świetnych tkanin, które wczoraj znalazłam w Szmizjerce. Już nie mogę się doczekać:) Będzie... zielono!




                                                       Jeszcze tylko okruszek dla duszy.....



Ślę ucałowania!!!

W następnym poście będą... same zieleninki, czyli coś dla łasuchów:)







środa, 29 sierpnia 2012

Hamak...karteczki...uczucia czyli misz masz w głowie i na blogu.

Tworzę tego posta już od kilku dni i nie mogę utowrzyć, bo ciągle coś...Basta! Muszę zająć się moim Zielonkowem, bo zarasta chwastami:)

W ostatnich dniach pochłonęła mnie do reszty inicjatywa Sylwii Luny, przez którą zostałam zaproszona do współautorstwa nowego bloga dla kreatywnych kobiet i cóż... zupełnie się w tym Turkusowym Hamaku zabujałam:) Dziękuję Sylwuś za to nowe zauroczenie.... a może raczej za nowy pochłaniacz czasu! ;) Zresztą...coo mi tam, ważne, że jest fajnie i że mogę się dzielić tym co wiem i tym czego nie wiem. Np dzielę się swoją  technologiczną impotencją dotyczącą bloggera i doprowadzam tym do szału co najmniej jeszcze 2 inne autorki hamaka. Trudno, same chciałyście! Ja jeszcze długo nie będę w tym lotna, więc ..... ćwiczcie mantrę moje drogie:) Zapraszam wszystkie kreatywne dziewczyny, babeczki i Panie pod ten adres http://turkusowyhamak.blogspot.com/




Pomimo "hamakowego zamieszania" znalazłam chwilkę na karteczki. W pośpiechu, wieczorami, między okazjami, powstały takie maluszki.


 Urodzinowa karteczka dla siostry Zielenia, sto lat!!!




                                    Dlaczego by... nie ozdobić koperty? Spodobało mi się bardzo!




                                                       Na urodziny dla pewnej Inez....


   Musiałam też niestety pożegnać pewną serdeczną przyjaciółkę, która wyprowadziła się z Warszawy:(   Ciągle mi żal..... Gdybyś jednak ujrzeć chciała nadwiślański świt, już dziś wyruszaj ze mną tam! Czekam... może wróci???:) Jestem cierpliwa...



Mamy kochanych sąsiadów. Wspaniale zaopiekowali się naszą rybką- Alexem. A.... że rybka lubi pływać, to już inna sprawa, czego dowodem jest to zawiniątko, do którego przyczepiłam karteczkę! Piłam u nich najlepszą wiśnióweczkę na świecie... chyba znów podrzucę im Alexa;)



Moje szycie niestety nadal nie nadaje się do publikacji, ale pracuję nad nim bardzo pilnie i już  za chwileczkę... już za momencik... ale ... nie teraz! O nie! Jeszcze nie!

A na koniec, moje ulubione zdjęcie z ostatnich kilku tygodni....

......miłość, wszak, niejedno ma imię ....



Pozdrawiam najmocniej.... mocniej się nie da!

PS. Dziękuję, że zaglądacie:**





Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...