sobota, 19 stycznia 2013

Ambiwalencja, reminiscencja, inspiracja czyli uwaga długi post!!!

To będzie długi post, bo w końcu mam czas i odpowiednie nastawienie, żeby napisać więcej.
Bułeczki również w tym tygodniu właśnie powiększają objętość otulone w dwie kołdry, więc zapewne podczas pisania posta będę do nich zaglądać  a potem schrupię do ostatniego okruszka:) Niamiiiii
Następnie będę narzekała, że robię się dorodną orką, ale czymże byłby świat bez tej odrobiny przyjemności:)
Dziś obudziłam się z wielką chęcią nie zrobienia absolutnie niczego przez cały dzień, lecz wiem, że takie nicnieróbstwo wytrąciłoby mnie z równowagi, która zakłada ruch i dzianie się, dlatego wydrukowałam sobie i powiesiłam na tabliczce korkowej zielone motto:


Ostatnio jednak zamiast równowagi, doświadczam ambiwalencji w czystej postaci:
1. Dostałam od szefa śliczną myszkę komputerową z kryształkami Svarowskiego- musiałam ją oddać bo niestety zawierała metalowe wypustki, które raziły mnie prądem- o losie!!!!

2. Już, już cieszyłam się, że kupię sobie nową maszynę, uzyskałam nawet błogosławieństwo Zielenia na model bardziej zaawansowany i .... zobaczyłam na pewnym blogu maszynę, która odjęła mi mowę a moja radość z ewentualnego zakupu własnej prysła jak bańka mydlana. Ach, co mnie pokusiło żeby tam zajrzeć! I nawet Magdy pocieszenia i logiczno-ekonomiczne podejście do rzeczy nie pocieszyło mojej zranionej duszy. Musi minąć trochę czasu zanim dojdę do siebie i znów spojrzę przychylnym okiem na moją Janome wybrankę.

3. Chciałam spędzić piątkowe popołudnie leniwie, z książką pod kocykiem i herbatką pod ręką- dostałam zaproszenie na spotkanie, z którego skorzystałam:D


Życie bywa zaskakująco zmienne, nie sądzicie? A czas mija szalenie szybko, dlatego nie zdążyłam opublikować zrobionych w okresie przedświątecznym drobiazgów.Było ich kilka, zatem poniżej krótka reminiscencja.

Bombki jak śnieżynki z akcentem anielskim
Puszysta piórkowa
Puszysta wacikowa:)


Ślimaczkowa

Śnieżynkowa

Anielska

Były też drobiazgi, dodatki do prezentów w postaci aromatów do ciast, zrobionych wg przepisów z bloga mojewypieki.blospot.com.  Głowiłam się nad buteleczami, skąd je wziąć?? Aż znalazłam sposób!!! Kupiłam kilka octów jabłkowych za 5 zł, zawartość przelałam do 1 dużej butelki a małe, śliczne, krągłe buteleczki po occie wykorzystałam do aromatów. Dekoracyjnkie dodałam im suszone plasterki pomarańczy, cytryny i laski wanilii. Prezentują się tak:




Jeśli macie ochotę stworzyć własne, poniżej wklejam gotowe do pobrania etykiety:)

                           





Był też wypiekowy scrapek z uroczą pinupką wyszperaną gdzieś na przepastnym dysku Emili. Dzięki Emi za grafikę!

Wiesienka na torcie!



Przepiśnik zachęca do wzięcia udziału w Siłowni Twórczej w Turskusowym Hamaku, pt Wisienka na torcie.
Szczegóły znajdziecie TU. Do wygrania są świetne nagrody, poza tym sama zabawa jest przednia, więc zachęcam do wzięcia udziału:) 
Lubię ten scrapek.... jest taki akuratny:)



A dziś, już bez cofania się w przeszłość i odgrzewania świątecznych kotletów, inspiracja pełną parą, lecz nie mogłam się oprzeć!!!!
Znalazłam ostatnio w sieci wspaniałego bloga, kobietki, która wymyśla kreatywne zabawy i projekty dla dwójki swoich dzieci. Blog nazywa się Juggling with Kids i jest absolutnie REWELACYJNY!!! Zapadłam weń na długie godziny, chłonąc te proste ale bardzo kreatywne DIY with your kids. Zakochałam się w motylkach na dzień babci, które znajdziecie TU no i oczywiście w Walentynce 3D, którą znajdziecie TU, a która jest absolutely amazing!!!A poniżej moja interpretacja- dla pewnej 5latki, która uwielbia psowatą:)

Karteczka urodzinowa z lizakiem i głębokim spojrzeniem. 

W tle modelka odpoczywa po ciężkiej sesji zdjęciowej:) Jak widać ma nawet osobistą poduszkę, więc nie  dajcie się nabrać na tę smętną minę na karteczce:)


Uff, to chyba już wszystko  ambiwalencja.... reminiscencja....i inspiracja :)
Jeśli dobrnęliście do końca to bardzo się cieszę.

W międzyczasie wyjęłam bułeczki z piekarnika i mam, MAM.... pyszne grahamki!!!! Biegnę bo szybko znikają:)
Jeszcze raz polecam Wam serdecznie odwiedzenie Juggling with Kids, szczególnie jeśli jesteście mamami i brakuje Wam czasem pomysłów na zabawę z dzieciakami.
Nie wyrzucajcie tekturowych opakowań po jajkach, mogą stać się pięknymi motylkami!!

Ściskam mocno i dziękuję że zaglądacie:) 

Uciekam na spacer bo pewna para brązowych oczu od godziny gapi się na mnie prosząco:)

Papa


PS.A tę maszynę i tak sobie kupię swoją, taką jak chcę i będę szyła i szyła i szyła.
Magdu , prawda że  i bez wielkoluda za nieludzkie pieniądze będziemy super krawcowymi?
Wierzę w nas!!! 

Buziaki!






niedziela, 13 stycznia 2013

Z okazji niedzieli zapraszam na bułeczki:)

Są! Wreszcie! Doprowadziły mnie niemal do szału, bo nie doczytałam w przepisie jak wiele pracy wymagają, ale są! Małpy jedne, są!
Robiłam je cały dzień - na przemian gniotłam, wałkowałam i odstawiałam w przytulne i ciepłe miejsce żeby ciasto niemal nie wypłynęło z naczynia;). Jest ich całe 15 sztuk a widząc jak szybko są pochłaniane przez Zielenia, nie wróżę im długiej bytności:)
Sąąąąą pyszne! Są pierwsze moje w życiu! Są kruche i jeszcze gorące! Są pachnące! Są idealne!
Póki ciepłe, póki pyszne i póki jeszcze są ..... częstuję!!!
Wątpię, że przyjdzie czas, gdy będę miała ochotę ponownie przejść przez tę gehennę i je upiec, więc możecie uznać poniższe zdjęcie za archiwalne:D




Przepis dla zuchwałych znajdziecie TU.
To była dobra niedziela, a nawet pyszna!:)
Buziam mocno!



środa, 2 stycznia 2013

Fiu Fiu...

Fiu fiu.... chciałoby się rzec w temacie mojego długiego rozstania z pisaniem bloga, bo ponad miesiąc to chyba mój jak na razie absolutny rekord, więc... fiu fiu... jak mnie tu długo nie było, aż nas zastał Nowy Rok z nieprzyjemną cyfrą na końcu. Wcale mi się jakoś ta trzynastka nie uśmiecha, a Wam?
A teraz krótkie wyznanie.
Wyznaję, że nie potrafię i unikam składania życzeń. Przede wszystkim przestałam rozumieć filozofię życzenia sobie i innym tego wszystkiego w dodatku " najlepszego", filozofię wywieszania w windzie kartki od administracji z życzeniami " pogodnych i zdrowych świąt i radosnego Nowego Roku", czyli.... eeee... że co dokładnie? Że życzeniem administracji bloku, w którym mieszkam jest to, abym była na święta zdrowa i pogodna , ale hola... tylko na święta, czy ogólnie czy jak? A ten Nowy Rok ma być " radosny" czyli jaki konkretnie? Czego właściwie życzy mi ta administracja, bo ja już nic z tego nie rozumiem. I w zasadzie po co ci obcy ludzie wywieszają tę kartkę w windzie - obok kartki o utrzymaniu czystości? Czy naprawdę życzą mi tak dobrze, czy zwyczajnie uznali to za poprawne i grzeczne ? Nie wiem.... może niepotrzebnie o tym myślę, ale tyle słów zostaje codziennie rzucanych na wiatr i puszczanych mimo uszu, że zastanawiam się nad sensem ich wypowiadania.
Dostaniecie więc życzenia do granic możliwości wyselekcjonowane, proste i szczerze.Składane nie z poprawności i grzeczności, lecz z poczucia..... misji i transmisji pozytywnej energii ode mnie dla Was:) Żadnego tam wesołego, szczęśliwego itd. Stop truizmom:)

Życzę Wam przede wszystkim, żeby było ciekawie i inspirująco
Żeby czas przestał pędzić jak opętany i poddał się nam a nie my jemu.
Żeby nie zaskakiwały Was w tym roku żadne przykre informacje i sytuacje.
Żeby było, na ile to możliwe, miło i sympatycznie.
Żeby nie chorować... bo to niemiłe i niesympatyczne.
Żeby ludzie wokół Was, ci zawracający Wam głowę, dali Wam wreszcie święty spokój.
Żeby mieć codziennie, choćby się waliło i paliło, czas dla siebie.... na maseczkę, kąpiel w bąbelkach czy manicure.
Żeby nie zapominać o przyjaciołach, bo to wielka, wielka łaska nam dana... inni, dobrzy i pozytywni ludzie wokół nas.
Żeby żyć uczciwie, wobec siebie i innych i nie dać się niesprawiedliwości:)

Uffff.... To tyle... chyba wystarczy, jak na osobę, która nie lubi i nie umie składać życzeń:)

A w Zielonkowie .... zima, choć dziś lżejsza, to świątecznie wyglądaliśmy tak:


A przedświątecznie zawitałam do stolicy Francji na króciutko, bo tylko na weekend:)

 

I wiem jedno.... mają bardzo wysportowanych ulicznych artystów: 


I można znaleźć mimo zalewu badziewia, coś prawdziwie artystycznego:



I coś naprawdę pysznego, mimo obaw i różnic kulturowych i miłości do polskich winniczków, spróbowałam... i nie żałuję:)


Wieżę Eifla uprzejmie pominę milczeniem.
Na Luwr niestety nie było czasu:(
Na inne mniej turystyczne miejsca też nie, więc ta wizyta mocno ulotna i krótka, czyli.... do powtórki, do powtórki:)

Mnóstwo zdjęć z okresu około świątecznego czeka na obrobienie i publikację,  wszak udało mi się, mimo bezlitośnie pędzącego czasu przygotować pewne DIY, ale o tym już kiedy indziej.

Pozdrawiam naj naj i przesyłam uściski znad miski, najlepiej ślimaczków;)

Chciałabym już obudzić się z tego poświątecznego letargu i wrócić do żywych, oby ten post  był tego początkiem!
Cmoki smoki!







Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...