Robiłam je cały dzień - na przemian gniotłam, wałkowałam i odstawiałam w przytulne i ciepłe miejsce żeby ciasto niemal nie wypłynęło z naczynia;). Jest ich całe 15 sztuk a widząc jak szybko są pochłaniane przez Zielenia, nie wróżę im długiej bytności:)
Sąąąąą pyszne! Są pierwsze moje w życiu! Są kruche i jeszcze gorące! Są pachnące! Są idealne!
Póki ciepłe, póki pyszne i póki jeszcze są ..... częstuję!!!
Wątpię, że przyjdzie czas, gdy będę miała ochotę ponownie przejść przez tę gehennę i je upiec, więc możecie uznać poniższe zdjęcie za archiwalne:D
Przepis dla zuchwałych znajdziecie TU.
To była dobra niedziela, a nawet pyszna!:)
Buziam mocno!