piątek, 26 lipca 2013

Pleated tote bag czyli turkusowa torba dla hamaka:)

Witajcie.
Dziękuję za wszystkie wpisy pod ostatnim postem, za głosy współczucia jak również za wszystkie objawy serdeczności, nawet tej podszytej śmiechem:) Może nawet, zwłaszcza tej;) Odkąd mam deskę do prasowania, liczę na to, że podobne przygody to przeszłość:)

Dziś troszkę historii.
Około rok temu Sylwia z bloga Uroczysko Luny zaprosiła mnie do współtworzenia bloga, którego celem miała być promocja kreatywnych kobiet. Ucieszyłam się, że mogę dołożyć swoją cegiełkę do tak fajnej inicjatywy..... no i się zaczęło. Burza mózgów non stop- jakie konkursy? jakie nagrody? jakich sponsorów? co? kiedy? jak? dla kogo?
I tak trwa niezmiennie od roku! I żadna z nas nie chce odpuścić, bo lubimy to co robimy i sprawia nam to przyjemność, którą chcemy się dzielić. 

Gdy Sylwia poprosiła mnie więc o zrobienie czegoś na candy z okazji pierwszego roku istnienia Turkusowego Hamaka w blogosferze, pomyślałam, że czas zrobić krok do przodu w moich szyciowych próbach i uszyć nieco bardziej wymagającą torbę niż te dotychczasowe.
Postanowiłam dodatkowo zrobić to PO-RZĄ-DNIE. Porządnie czyli .... jeśli wyjdzie mi coś krzywo- pruję, jeśli coś jest nie tak- sprawdzam, poprawiam i robię to tak długo, aż będzie.... PO-RZĄ-DNIE.
Zapewne dlatego szyłam poniższą torbę wieeeeeeeele godzin. Naprawdę wieeeele!!

Powiem Wam tylko, że.... trud się opłacał! Jestem z niej bardzo zadowolona i nie wstydzę się puszczać dalej w świat. Tak.... natyrałam się potwornie, skupiałam jak nigdy dotąd, zasięgałam porad na stronie e-krawiectwo i korzystałam z niezwykle cennego tutorialu z bloga Montownia Ody , z  twierdzenia Pitagorasa, żeby narysować idealnie równy trapez, jak z wykroju:P( ukłon w stronę Emili, która w pierwszej kolejności wiedziała o tym, że trzeba z takiego twierdzenia skorzystać;))
W każdym razie.... szyłam, szyłam i uszyłam! Trochę turkusu, trochę fuksji- obowiązkowo w kropki, które uwielbiam i powstała taka oto, zacna panna zakładkowa:)

 
pleated tote bag w zielonkowej wersji
W środku kieszonki i przyjemny niebieskawy kolor podszewki. Wersja bez zamka, za to z zapięciem magnetycznym. Pomyślałam, że na zamek jeszcze przyjdzie pora;)

Inside

A tak prezentuje się na ramieniu:

w użyciu

Torba jest do wygrania w candy na stronie Turkusowego Hamaka, wraz z innymi nagrodami.
Szczegóły znajdziecie TU. 
Gorąco zapraszam!!!!

Aha... i ostrzegam. Złapałam bakcyla i planuję szycie bez pamięci, więc na pewno posypią się kolejne, szyciowe posty, choć widzę, że te życiowe zielonkowe też dość mocno Was frapują.

Duże buziaki i zmykam na weekend! Miłego wszystkiego!






niedziela, 21 lipca 2013

" Niech to szlag!!!!" czyli historia pewnej torby:)

Witajcie!
Proszę bardzo, proszę, same chciałyście. Dla wszystkich zainteresowanych moim nieszczęściem- a było ich kilka w komentarzach do wcześniejszego posta, opowiadam jak to było z tą torbą.

Może poniższa historia wyda Wam się wesoła- nie przeczę w pewnym sensie jest, ba.... w duuużym sensie jest. Może wyda Wam się tragiczna, bo wasz stopień empatii wobec mojej osoby wzbije się ponad wesołość i rozbawienie. W każdym razie- macie wybór, a to już coś!
Proszę o pozostawienie informacji o waszym wyborze w komentarzach - niech się dowiem, z kim mam do czynienia!;)

Czasem tak bywa, że intuicja podpowiada, żeby czegoś nie robić, zostawić w spokoju, zająć się czymś innym, zmienić  bieg zdarzeń, odpuścić.Jedne kobiety, zapewne te bardziej doświadczone w kwestii intuicji, od razu jej słuchają i bezwzględnie dostosowują swoje działania do jej wytycznych, inne- vide JA-nie. Dodam.... niestety nie. Ale o tym za chwilę.

Pewnego poranka gdy postanowiłam uszyć tę oto torbę.....


..... wszystko mi mówiło, żebym tego nie robiła. Nie miałam ochoty, weny, wykroju, czasu. Było okropnie gorąco, ciągle plątała mi się nitka, coś było krzywo, coś innego za duże, za małe, za długie, za krótkie... słowem... wszystkie znaki na niebie i ziemi wprost krzyczały " Zostaw to!". Jednak ... co raz zaczęte, musi być skończone, więc trwałam w tym męczącym i osłabiającym procesie szycia torby na przekór wszystkiemu.

Wykroiłam podszewkę, i materiał zewnętrzny....
Na materiał zewnętrzny zaczęłam naprasowywać flizelinę, robiąc to jak zwykle... na kanapie. Codziennie na tejże samej kanapie prasuję sobie ciuszki do pracy, więc jest ok. Wyobrażacie więc sobie moje zdziwienie, gdy po dwóch ruchach żelazkiem, poczułam zapach spalenizny a mym oczom ukazał się TEN WIDOK!!!!


Zamurowało mnie! Pierwszy raz w życiu zamurowało mnie na amen i jakiś wewnętrzny głos podpowiadał mi, że tego już się nie da ukryć, zaszyć, zakleić, zasłonić, zbajerować i zakłamać. Stałam z tym żelazkiem w ręce nie mogąc uwierzyć, że TO SIĘ DZIEJE NAPRAWDĘ....!!!

- Niech to szlag jasny trafi, niech to szlag!!- krzyczało we mnie wszystko, gdy w końcu neuron o nazwie" spaliłaś kanapę" dotarł do mojego mózgu.

W popłochy zaczęłam szukać ratunku, jakiegoś łatwego odpięcia tej części kanapy od  reszty, ale na próżno.  Nic już się nie da z tym zrobić, zostaje tylko tapicer i czary mary żeby nie zdarł z nas, ptfu- ze MNIE, majątku. Tu okazałam się już na wstępie bardzo, bardzo naiwna, ale o tym za chwilę.

Naturalnie, pominę Wam szczegóły fazy, w której oznajmiłam to Zieleniowi. Nie, nie krzyczał wcale, westchnął tylko, a w tym westchnięciu był pewien rodzaj nieszczęścia i frustracji, coś jakby podszyte męczennictwem pod tytułem " Ech, co ja mam z nią za życie", że już chyba wolałabym, żeby krzyczał, darł koty i zrobił karczemną awanturę. Ten jednak westchnął i było to potworne!

Przyjaciele .... również nie okazali litości. Jolanda tłumiła śmiech i pytała, głupio:P " Ale nic nie podłożyłaś? Żadnej szmaty pod to prasowanie? Ale nie wiesz, że nie prasuje się na meblach? Ale co ci przyszło do głowy?" Noooo, nie takiego pocieszenia się spodziewałam, nie takiego!

Tak czy inaczej, morał z historii jest taki.

1.Uszyłam najdroższą na świecie torbę marki " Niech to szlag!" - usługa tapicerska 350 zł! Kolejne 50 zł to benzyna, którą wydałam jeżdżąc od zakładu do zakładu w celu rozeznania się w cenach no i kolejne 50 zł na materiał, który muszę zamówić u producenta, ale najpierw muszę pojechać z poduchą na drugi koniec Warszawy, żeby dobrać właściwy materiał. Podliczacie? To już 450 zł!
Tak.... niech się schowają Vuitton i Gucci. W zielonkowie szmaciane torby są po 450 zł!!!
Myślicie, że zrobię na tym karierę??

2. Zawsze słuchać intuicji. Nie chcesz czegoś robić, nie rób. Jeśli mimo wszystko nie posłuchasz, problem gwarantowany.

3. W miejscu gdzie przypaliłaś materiał, doszyj serduszko:P:P:P:P

4. Kup deskę do prasowania!!! ( kupiłam!)

 Kończę, wstydu dalszego oszczędzam!



Buziole!


PS.No i jakie jesteście, empatyczne czy rozbawione? hę?


 

czwartek, 18 lipca 2013

Serdecznie

Witajcie serdecznie!
Dziś trochę o miłości, serdeczności, sercu i takich tam- drobnostkach.
Lubię motyw serca, pojawia się w moich karteczkach dość często- wydarty, wycięty, wykrojony, wyszyty, wyklejony:) Ostatnio miałam wiele okazji do okazania serdeczności i motyw serca sprawdził się idealnie.


Z okazji urodzin koleżanki

Szczególnie jestem zadowolona z kartki poniżej, która jest dowodem na to, że potrafię być powściągliwa:P. Taka miała być black&white. Bez  zbędnych ozdobników, prosta i o zdecydowanym charakterze. Powiecie..... hmmm, trochę smutna jak na kartkę, a jakże!- ślubną, ale.... czy nie po to tu jesteśmy  aby przełamywać konwencje i szukać własnych środków wyrazu? Miałam wielką, olbrzymią ochotę na tę kartkę, na powstrzymywanie się przed dodaniem jej motylka, kwiatuszka, ozdóbki, zawijaska... udało się! W środku w okienku, po rozwiązaniu czerwonej kokardki,  znajduję się przesłanie dla nowożeńców, ale to już tajemnica... tylko dla ich oka!

serdecznie życzenia dla Moni i Maćka, stu wspólnych lat, albo i dwustu!!!!


Serdeczna karteczka z figlem;) dla Eli, żony marynarza, na imieniny:) Zauważcie, jak fajny papier - którym moim zdaniem jest poniższa baza kartki, może świetnie wyręczyć nas w komponowaniu tła przy użyciu scrapowych dodatków. Po co? Skoro papier jest sam w sobie tak fikuśny, kolorowy i pozakręcany!



Do kompletu imieninowego papieru dołączyłam taki oto przepiśnik:



Na koniec serdecznego motywu w pracach, przedstawiam najdroższą materiałową torbę świata. Historię torby przedstawię chyba w osobnym poście, żebyście mogły pochichotać, aaa.... jest o czym opowiadać, oj jest! Obiecuję, opiszę historię! Jak babcię kocham!:)


wstrętne torbisko!!!

Co prawda serduszkowe motywy, szczególnie w okolicach Walentynek przyprawiają mnie o mdłości, to .... i tak.... mają w sobie to coś, więc to zapewne nie koniec robótek z sercem w tle:)
"Miej serce i patrzaj w serce" .... rzekł poeta, a już jak poeta orzekł, to musowo pamiętać!!!!

!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Zapraszam Was jednocześnie do wzięcia udziału w sercdecznej siłowni twórczej na Turkusowym Hamaku z motywem serca w tle:) Szczegóły w tym linku:)

http://turkusowyhamak.blogspot.com/2013/07/siownia-tworcza-od-serca.html


Ach i obiecuję. Już naprawdę, będę tu częściej!!!

Buziaki ślimaki:) O takie!!!

cmooook






Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...